30 sierpnia 2011
21 sierpnia 2011
powrót
Tył ww. pociągu na stacji w Singen.
wnętrze może i bardzo ładne, obicia foteli też. ale fakt iż te fotele nie były rozsuwane powoduje że to był najgorszy intercity jakim jechałem.
generalnie hala peronowa nie zachwyca, nie to co hala dworcowa czy budynek dworca z zewnątrz
po drugiej części zwiedzenia dworca (pierwsza część odbyła się tydzień wcześniej) mogłem sobie w spokoju usiąść i wypić szwabskie piwo
nim się piwo skończyło, ICE z Monachium do Frankfurtu się wtoczyło
'verspatung 170 min.' WUT?! na mojej paszczy zarysowało się zdziwienie i jednocześnie przerażenie. kurwa, a co jeśli nie przyjedzie w ogóle? - pomyślałem.
no bo pierwszy raz mi się zdarzyło żeby pociąg mi się aż tak opóźnił. rozumiem gdyby to było w polsce... no ale u niemczuchów? ; o
usiadłem zmarnowany na najbliższej ławeczce, chwilę później przysiadł do mnie hindus i w rozpaczy pokazuje mi swój plan podróży do Drezna i wypłakuje 'three hours! three hours!' moment później przybiega jego żona i córeczka i wszyscy opłakują spóźnienie pociągu, na niby niespóźniającej_się_kolei_niemieckiej...
przeszedłem się do mcdonalda, potem na ulice Mannheim gdzie szalał jakiś rozpijaczony tłum, wysikałem się gdzieś w krzakach i powróciłem na dworzec. opóźnienie zmniejszone do 130 minut. i tak już zostało, pociąg zamiast o 23:59 odjechał o 2:20
generalnie nigdy więcej CNL, dokładniej to nigdy więcej sleeperetek. nie zniosę chyba nigdy więcej tylu chrapiących mord w bezprzedziałowym wagonie.
do berlina dojechał z jedynie 50minutowym opóźnieniem, nieźle zasuwał.
przede mną 3 godziny w Berlinie, ale zdjęcia może kiedy indziej się doda...
powrót do punktu wyjścia.
dziękuję za uwagę, miłego dnia
19 sierpnia 2011
Wutachtalbahn
17 sierpnia 2011
atak na db
Subskrybuj:
Posty (Atom)